Sezon rabarbarowy w pełni, więc nie może zabraknąć pysznego, orzeźwiającego kompotu. Dziś kompoty zostały wyparte przez sztucznie słodzone, kolorowe napoje, które przecież nie są ani smaczne, ani zdrowe. Gotujmy kompoty, wracajmy do naszych smaków dzieciństwa :)
Składniki:
400 g rabarbaru
1 1/2 litra przefiltrowanej wody
3 łyżki cukru
1 łyżka domowego cukru waniliowego
1 łyżka soku z limonki
kilka listków świeżej mięty
kostki lodu (do podania)
Rabarbar pokroić na 2 cm kawałki, zasypać cukrem i cukrem waniliowym, dodać posiekane listki mięty i sok z limonki. Podgrzewać na wolnym ogniu przez około 3 minut, cały czas mieszając. Zalać wodą i gotować na wolnym ogniu około 15-20 minut. Gotowy kompot przecedzić przez sitko i pozostawić do wystygnięcia. Przed podaniem schłodzić w lodówce, dodać kostki lodu, świeżą miętę i plasterki limonki. Smacznego!
Cudny kolor! Nie jestem wielką fanka rabarbaru ale taki kompot chętnie bym wypiła :)
OdpowiedzUsuńale ładny kolor <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za udział w akcji rabarbar :)
Ja lubię wersję rabarbar+truskawki ale ta z limonką i miętą brzmi niezwykle orzeźwiająco. Myślę, że w upały taki kompot to strzał w dziesiątkę:)
OdpowiedzUsuńHej! Bardzo lubię Twójego bloga większość przepisów zapisuję i próbuję- chyba Twój blog jest moim ulubionym:) Mam pytanie co do tej mięty bo ja w domu mam taką miętę ale z dużymi liściami troszkę włoski mają a Twoja widzę jest jakaś drobniutka-jak ona się nazywa dokładnie? Bo zaczynam myśleć, że nie mam w domu mięty moja jest chyba pieprzowa czy się nada do tego kompotu? Pozdrawiam Kakka
OdpowiedzUsuńHej. Z powodzeniem możesz wykorzystać miętę, którą masz w domu. Moja jest drobniutka, bo niestety na swoje zioła muszę jeszcze poczekać, więc póki co ratuję się tymi kupionymi w sklepie. Niestety nie dorównują one tym domowych, ani pod względem okazałości, ani pod względem smaku i aromatu.
UsuńBardzo się cieszę, że zaglądasz i próbujesz przepisów :) W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości pisz śmiało. Pozdrawiam Ola.
Inspirujący przepis, ja "fuzle" zostawiłem bo są pyszne. Dodałem jeszcze odrobinkę siekanego korzenia imbiru :)
OdpowiedzUsuń