Dzisiaj, w drodze powrotnej z niedzielnej wycieczki, która wiodła przez piękne lasy, postanowiliśmy zatrzymać się na chwilę i sprawdzić, czy czas już na jagodowe zbiory. Wchodząc w czeluście leśnych zakamarków moim oczom ukazał się widok zapierający dech w piersiach. Leśne runo w całości spowite zostało przez malutkie fioletowe owoce. Niestety, nie przewidzieliśmy spontanicznego wypadu do lasu i tym samym, nie zabraliśmy słoiczków na jagodowe zbiory. Udało zebrać się jedynie jeden skromny kubeczek, który zawieruszył się gdzieś w samochodzie. Reszta jagód, ku uciecze moich chłopaków, została spałaszowana prosto z krzaka...Ale jeszcze w tym tygodniu zaplanowaliśmy wypad na prawdziwe, obfite jagodobranie do pobliskich lasów. Z kubeczka przywiezionego do domu wyczaruję jutro coś smacznego i z pewnością podzielę się z Wami przepisem. A póki co, kilka zdjęć zachęcających do wypadu na łono natury po pyszne leśne owoce...
zazdroszczę takich łowów:)
OdpowiedzUsuńja też zazdroszczę!:-)
OdpowiedzUsuńoj mam nadzieję że im nic nie będzie bo jednak leśne owoce trzeba dokładnie przepłukać, wygląda pycha !
OdpowiedzUsuńWeronika wiem, że trzeba przepłukać jagody przed zjedzeniem :) Wiem też, że przeszło 20 lat temu, kiedy byłam dzieckiem, jagody jadło się prosto z krzaka i nikt, nie zwracał uwagi na zagrożenia jakie z tego płyną, a radości nie było końca :)
UsuńDziewczyny nie ma nic prostszego, niż wybrać się do lasu na jagodobranie :) Szczególnie, że w tym roku urodzaj jagód :) W zeszłym, ledwo uzbierałam 1 litrowy słoik :(
OdpowiedzUsuń